Pierwsze spotkanie z teorią świadomego rodzicielstwa czekało mnie na seminarium dotyczącym coachingu rodzicielskiego. Zderzyłam się wówczas z wartościami głoszonymi przez dr Shefali Tsabary: rozpoczęłam rozważania o kontroli i lęku, systemie oraz doświadczeniach z dzieciństwa. Rzuciłam się na głęboką wodę…

Podejście głównego nurtu zakłada konieczność ukształtowania własnego życia. Musimy stać się kimś, co często prowadzi do cierpienia, ale możliwa jest inna droga.

Dotychczasowe podejście do wychowania jest błędne, powinniśmy zrozumieć je fundamentalnie, nie tylko w odniesieniu do jednostki: Nie należy wychowywać przez kontrolę i strach.

Świadome rodzicielstwo opiera się na pytaniach o determinantę zaistniałej sytuacji: kontrolę i strach czy obfitość i więź? Co chcemy osiągnąć danym zachowaniem, czy pozwala ono na pogłębienie relacji z dzieckiem?

Relacja z dzieckiem pozwala na jednoczesne głębsze wejście w siebie, wyszukanie negatywów z własnego dzieciństwa, odpowiedzenia na pytanie: w jakiej sytuacji baliśmy się?

Największą częścią problemu utraty kontroli podczas wychowywania dziecka są: umysł, ego i uwarunkowania rodzica. Zobrazowując: podniesienie głosu wzbudza lęk w rodzicu, który był dzieckiem i tego doświadczył.

Nie powinniśmy wciągać dziecka w niedziałający system ani reagować agresją na jego zachowanie (np. płacz) i przenoszeniem emocji na innych. Świadomość, że system nie działa, wystarczy. Wyjściem z systemu jest pozbycie się lęku i przyjęcie nowego sposobu myślenia: o sobie, o systemie, o sobie w systemie i znalezienie nowego sposobu funkcjonowania w nim.

Funkcjonowanie w systemie jest filozofią, nie sposobem życia. Filozofii nie trzeba brać w całości lub wcale, można z niej wziąć tyle, ile potrzebujemy. Nie trzeba podążać za systemem, tkwienie w systemie i równoczesne kwestionowanie go jest równoznaczne z negowaniem go. Zmienianie systemu w którym tkwimy to bycie owcą, która idzie w inną stronę.

Sensem wychowywania jest przygotowanie dziecka do stania się duchowym wojownikiem, funkcjonującym w niedziałającym systemie.

Należy odrzucić życie przeszłością i szukanie winy w dziecku.

Odrzucenie lęku i strachu to życie w kłamstwie, zdjęcie wszystkich warstw narośniętego ego to poczucie lekkości, uleczenia, wolności – życia bez kontroli innych osób i systemu. I do tego powinniśmy dążyć.

Co macie teraz w głowie, jak wyglądają Wasze przemyślenia o rodzicielstwie?